Grzybobranie
Sędziowscy towarzysze! z hucznego śniadania
Wyszli na uroczysty obrzęd grzybobrania (…)
Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice,
Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice,
Co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada,
I dziwna, żaden owad na nich nie usiada.
Panienki za wysmukłym gonią borowikiem,
Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem.
Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy
I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy,
Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory,
Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory”.
Adam Mickiewicz „Pan Tadeusz”
I w naszym Domu, zgodnie ze szlacheckim obyczajem, grupa uczestników wraz z opiekunami wyruszała wczesnym rankiem na grzybobranie. Uzbrojeni w wiadra i noże , pełni nadziei, że ostatnie obfite deszcze w końcu wybudziły uśpione pod drzewami owocniki, udali się do lasu w poszukiwaniu podgrzybków i borowików. Wszyscy, którzy pozostali w Ośrodku, z zaciekawieniem wyglądali powrotu kolegów – w końcu od ich powodzenia zależało, czy nasze zimowe zapasy zostaną uzupełnione o aromatyczne grzyby. I udało się! W końcu na horyzoncie ujrzeliśmy naszych grzybiarzy uginających się pod ciężarem wypełnionych po brzegi koszy. Wszyscy z podziwem spoglądaliśmy na ich zdobycze i ochoczo zabraliśmy się do oczyszczania , krojenia i suszenia grzybków. A nasze myśli, mimo upalnego lata, zaczęły już odpływać w okolice wigilijnego stołu….
Tekst opracowała: M. Wiszyńska